Felieton PR-owca na obcasach - Eventowy poradnik dla początkujących
Świat eventów. Miejsce, gdzie spełniały się moje marzenia. Te zawodowe. Zawsze marzyłam o organizacji wielkich imprez, wymyślałam różne scenariusze, tworzyłam pomysły, które zaskakiwały nawet mnie. Ale to tylko marzenia - jak przekuć je w rzeczywisty plan? Jak przetrwać w wymagającym świecie eventów. Oto mój poradnik.
Agata Niemiec
Organizator eventów, PR -owiec, od 13 lat prowadzi agencję Image Line Communications PR
Nie mogę odmówić sobie powrotu do przeszłości. Ale bez obaw! Nie cofnę się do pierwszej samodzielnej imprezy, którą zorganizowałam - wtedy musiałabym wrócić pamięcią do szkoły podstawowej. To właśnie tam zaczęłam szlifować swój talent do organizacji wszystkiego, co można było zorganizować. Zawsze rwałam się do takich zadań, podnosiłam rękę wysoko, kiedy tylko słyszałam: Kto się tym zajmie?
Jeszcze nie wybrzmiało pytanie, a ja już trzymałam na wszelki wypadek rekę w górze, żeby tylko ktoś mnie nie wyprzedził.
Szkolne imprezy, spotkania, podwórkowe akcje należały do mnie. Mój zapał nieco ostygł w czasach studenckich - miałam co innego na głowie. Angażowałam się w aktywności sportowe: koszykówka, narciarstwo, fitness (wtedy to były początki) - aktywności bardzo teraz przydatne - dobra kondycja bardzo pomaga przy organizacji eventów. Sport jest ważny - uczy wielu rzeczy, które przydają się w życiu, nie tylko zawodowym. Jestem przekonana, że kondycję fizyczną trzeba mieć co najmniej jak Robert Lewandowski! Bo event to takie boisko, po którym trzeba naprawdę dużo biegać.
Najważniejsza impreza, które była spełnieniem moich marzeń, ale przede wszystkich otworzyła mi drzwi do świata eventów, to Bal Mistrzów Warszawy, który koordynowałam, pracując w Życiu Warszawy. Młoda dziewczyna przyjeżdża do Warszawy i dostaje zadanie: Będzie pani odpowiedzialna za ważną imprezę dla nas, dla Warszawy, dla sportowców, proszę przygotować pomysły, budżet, listę partnerów. Ma pani 5 miesięcy, do roboty!
To wtedy poczułam pierwszy strach i pomyślałam: Ja się na tym wywalę! Na początku miałam chwile zwątpienia, właściwie - mówiąc szczerze - nie spałam nocami, robiłam notatki, wydzwaniałam do znajomych z prośbą o porady, miałam strach w oczach. Ale wiem, że ten strach był potrzebny. Mobilizował, dawał siłę, chęć działania, poczucie, że po prostu muszę dać radę. Oczywiście pracowałam pod okiem szefowej, byłam częścią zespołu, składającego się z partnerów projektu, ale powodzenie imprezy w dużej mierze zależało ode mnie. Na szczęście miałam przy sobie „dobrego ducha” - Ewę Żak, z Urzędu Miasta Warszawy, która od lat pracowała przy tym projekcie. Okazała się fantastycznym partnerem do współpracy - pomocna, konkretna, zadaniowa - tak jak ja! Do tej pory utrzymujemy kontakt i mogę śmiało powiedzieć, że to jedna z tych osób, od których mogłam się uczyć. Mój mistrz.
To ważne, aby na swojej zawodowej drodze spotykać mistrzów - osoby, które imponują, są jak drogowskaz, który pokazuje właściwą drogę, którą można naśladować. Nie trudno się domyślić, że to historia z happy endem - impreza udała się, budżet dopięty, goście zadowoleni, uścisk dłoni prezesa i premia na koncie! To była motywacja, ale jednocześnie ważny moment dla mnie - teraz wiedziałam, że eventy muszą być częścią mojego zawodowego życia, że czuję się w nich jak ryba w wodzie. Po 13 latach pracy we własnej firmie, chcę podzielić się swoim doświadczeniem i podpowiedzieć, co pomaga przetrwać w eventowej dżungli!
- Opiekuńczość – cecha, która pozwala naturalnie dbać o komfort twoich gości, klientów, uczestnik eventu musi czuć się bezpiecznie na twoim evencie, nawet jak coś się złego dzieje, musi być pewien, że Ty zadziałasz, że czuwasz.
- Uważność – widzisz wszystko, najmniejszą rzecz, która odstaje od planu. Przypomina mi się sytuacja, kiedy moja ekipa rozwieszała flagi przed hotelem, wszyscy skupili się na technicznej stronie nowego systemu, ale tylko ja rzuciłam się do prasowania flag, które powiewały niemiłosiernie pogniecione. Tuż przed imprezą można tego nie zauważyć. Ja zauważyłam.
- Czujność – rozpoczęcie konferencji, wszyscy siedzą, sala pełna, technika odpaliła, mikrofony działają, slajdy hulają… chwila na łyk wody, wychodzisz na zewnątrz. Stop! Nigdzie nie wychodzisz, ale wyznaczasz osobę, która cały czas czuwa na sali, kontroluje wszystko! Niespodziewane rzeczy zdarzają się najczęściej wtedy, kiedy idziesz do ubikacji :)
- Wiesz wszystko – przed konferencją Ty i twój zespół wiedzą wszystko: znają topografię hotelu, harmonogram czasowy, gdzie jest restauracja, najbliższa stacja benzynowa. Żadne pytanie Cię nie zaskoczy. Nie ma takiej opcji. Może to śmieszne, ale robimy sobie taki obchód po miejscu naszego eventu.
- Apteczka pierwszej pomocy – mam w pokoju hotelowym eventową apteczkę, a w niej: tabletki od bólu głowy, na niestrawność, furaginę, witaminę C. Od momentu, kiedy zapytano mnie o ciśnieniomierz, zabieram go ze sobą. Alkomat też mam.
- Garderoba do uzupełnienia – podarte rajstopy to standard na konferencjach, mam cieliste, czarne. Różne rozmiary. Wręczam w miarę potrzeb, najwięcej ich schodzi po północy :)
- Kosmetyczne pogotowiezawsze pod ręką: puder, lokówka, prostownica. Proszę bardzo, jesteśmy gotowi. Ale fryzury nie zrobię, no nie!
- Dobra decyzja, to szybka decyzja - nieprzewidziane wydarzenia zdarzają się bardzo często. To Ty musisz podjąć szybką, ale i dobrą decyzję. To tutaj jest źródło największego stresu. Ale jesteś na to przygotowana/y.
- Stres pod kontrolą – event to miejsce, gdzie pracujemy pod presją czasu, wszystko jest zaplanowane, towarzyszy nam bardzo często stres, adrenalina nie spada. Ale Ty to wiesz, kontrolujesz swoje emocje. Od Twojego nastroju dużo zależy! A uśmiech nie schodzi z twarzy.
- Jesteś siłą - Musisz być jak króliczki Duracell, czyli cały czas w ruchu i gotowy/a do akcji. Dlatego baterie trzeba ładować - dbać o kondycję fizyczną i psychiczną. Nie zapominajmy o tym, żeby przez dwa dni być w dobrej kondycji, trzeba o to dbać przez cały rok. Dlatego kocham sport, bieganie. Co tam dla mnie „piątka”!
Sporo tego, prawda? Dla mnie praca w eventach, które są częściach działań wizerunkowych, to wielka przygoda, i jak na wstępie wspomniałam – spełnienie zawodowych marzeń. Ale przede wszystkim, to możliwość sprawiania radości uczestnikom naszych spotkań, eventów, konferencji. A jeżeli dodam do tego fakt, że spotykam w mojej pracy ciekawych ludzi, którym mogę udzielać cennych wskazówek, odkrywać prawdziwe talenty, ale także wzajemnie się inspirować, to mogę śmiało powiedzieć, że jestem szczęśliwa! Szczęśliwa, że jestem tu, gdzie jestem. I chcę być. Każdego dnia, znajduję potwierdzenie, że ta praca jest dla silnych jednostek. Mięczaki niech się dwa razy zastanowią, zanim podejmą decyzję o pracy w eventach. A resztę zapraszam do mnie :)