Jak młody PR-owiec selekcjonuje szkolenia branżowe? Sprawdź jak znaleźć igłę w stogu siana
Wtorkowy wieczór, urocze miejsce na jednej z głównych ulic Krakowa, dobra kawa i masa inspiracji, a właściwie powinnam napisać motywacji. Czego to może być wstęp? Szkolenia branżowego, na które tak jak nikt inny, powinien chodzić młody PR-owiec. Tylko jak być pewnym, że tak samo ciekawy, jak jego początek będzie i koniec? W końcu między pracą a uczelnią, każda sekunda jest na wagę złota. Sprawdź, jak ja znajduje igłę w stogu siana.
Po pierwsze źródło, a dokładnie źródło inspiracji. Tak samo, jak fani kotów mają polajkowane fanpage słodkich czworonogów, tak tablica młodego PR-owca powinna być „zalana” informacjami z branży. I tutaj pojawia się kwestia sporna, bo podobno nie jest zdrowo przenosić pracę na sferę prywatną. Ale skoro ciekawostki pojawiają się tuż po godzinach pracy, wtedy kiedy mamy czas na odświeżenie swojego fejsa, to głupotą byłoby z tego rezygnować tylko dlatego, że jest już po 16:00. Źródłem inspiracji w takim razie są fanpage, w których liczba obserwujących przekracza liczbę ludności małego miasteczka. Takie strony, gdzie oprócz sukcesów firmy publikowane są wartościowo merytorycznie treści, zasługują na podążanie w ich ślady. Taki fanpage publikuje ciekawe wydarzenie, a może jest jego organizatorem? Brawo, prawdopodobnie nie zmarnujesz swojego czasu.
Po drugie podstawy wydarzenia. Bez znaczenia czy opublikowane na Facebooku, czy przedstawione na plakacie. To dzięki nim można się dowiedzieć najbardziej podstawowych informacji – kto? Gdzie? Po co? Od początku, kto? – zakładamy, że tylko eksperci biorą się za tworzenie wydarzeń. Zdarzają się jednak wyjątki, które bardzo aspirują na to miano. Publikują masę informacji odnośnie, często dość sporadycznych swoich sukcesów, chcąc w głównej mierze zareklamować samych siebie, a temat szkolenia? Schodzi na drugi plan, bo przecież największą wartością jest nie co, ale kto mówi – jeśli chcesz poznać taką firmę, może szybciej będzie zapytać wujka Google? Takie szkolenie nic nie wniesie, chyba że brandowane długopisy, które na pewno dostaniesz. Gdzie? – jeśli szkolenie ma się odbyć w kameralnym gronie 30 osób, organizatorzy często proszą o pomoc zaprzyjaźnione kawiarnie. Jeśli jednak w menu w promocyjnej cenie jest kawa i babeczka za 45 zł, to prawdopodobnie nie tylko to nie jest na Twoją kieszeń. Miejsce przyjazne odbiorcą to klucz nie tylko do pełnej sali, ale przede wszystkim odpowiedniego audytorium. Po co? – i tutaj zaczynają się największe schody, bo nawet najciekawszy opis wydarzenia nie gwarantuje jego powodzenia. Istotna staje się cała otoczka, zauważalna w głównej mierze tylko dla dociekliwych.
Po trzecie detale. Tutaj niestety trzeba poświęcić trochę czasu na zabawę w detektywa. Dla mnie w tej kwestii istotne są trzy rzeczy:
1. Aspekt czysto wizualny. Jeśli organizator wydarzenia dba o to, żeby każdy prelegent, partner czy sponsor był przedstawiony w przybliżony sposób, prawdopodobnie zadba również o inne detale szkolenia. Dużo więcej pracy wymaga stworzenie serii grafik i odpowiednia ich prezentacja niż wzmianka „Cześć, wspiera nas producent energetyków XYZ, dla każdego jedna puszka za free!”.
2. Zainteresowanie odbiorców. Samo klikniecie „wezmę udział” nic nie sygnalizuje, można przecież to zrobić, nie wnikając w szczegóły wydarzenia. Największą wartość mają komentarze. Ktoś, kto jest poważnie zainteresowany tematem, wypowiada się jego kwestii, pyta. Zostawienie śladu po sobie jest nie tylko przejawem odwagi (anonimowość znika), ale przede wszystkim daje sygnał innym, że jest to naprawdę ok.
3. Coś w zamian. Fajnie jest iść gdzieś i wrócić z namacalnym dowodem obecności. Sponsorzy niemal każdego szkolenia dają coś od siebie. Nie mam tutaj na myśli nowego tabletu czy pakietu darmowych szkoleń. Ale już nawet miesięczny dostęp do specjalistycznej biblioteki online może być kolejnym krokiem do kształcenia swoich umiejętności już po spotkaniu face to face z ekspertami.
Każda droga do zdobycia cennej wiedzy jest właściwa, po co jednak krążyć wokół skoro można prosto lecieć do celu. Ja właśnie tak znajduję igłę w stogu siana. Skupienie uwagi na wspomniane wyżej szczegóły może nie zagwarantuje pełnej satysfakcji z wyboru, ale może go znacznie ułatwić.